Sędzia orzekająca w sprawie seksafery nie naruszyła godności Leppera


< WRÓĆ

„Andrzej Lepper i Stanisław Ł. pozwali orzekającą w ich sprawie sędzię o naruszenie dóbr osobistych. Powodem było wyłączenie jawności rozprawy dotyczącej tzw. „seksafery” w Samoobronie. - Pozwana sędzia nie naruszyła dóbr osobistych powodów, dlatego, że prawo do jawnego procesu jest tylko uprawnieniem procesowym.

Sąd karny ma prawo wyłączyć jawność - stwierdził Sąd Apelacyjny w Warszawie. - Jednak sędzia nie powinna wypowiadać się publicznie. Dlatego, że taka wypowiedź mogła uchybić godności urzędu - mówiła sędzia SA H. M. Choć sąd dyscyplinarny tego nie stwierdził.

Andrzej Lepper, były wicemarszałek Sejmu i Stanisław Ł. , liderzy „Samoobrony” wnieśli pozew przeciwko Sędzi Sądu Okręgowego (...). Była ona sędzią sprawozdawcą w ich sprawie dotyczącej seksafery. Uznali oni, że jej wypowiedź skierowana do dziennikarza „Super Expressu” była bezprawna i naruszała ich dobra osobiste. Żądali przeprosin i zadośćuczynienia.

Sąd I instancji ustalił, że pozwana Sędzia Sądu Okręgowego(...) była w Sądzie Rejonowym w Piotrkowie Trybunalskim referentem w sprawie dwóch przywódców „Samoobrony”. Wychodząc z sekretariatu natknęła się na dziennikarza, który zagadnął ją o to, czy rozprawa odbędzie się z wyłączeniem jawności. Sędzia odpowiedziała, że „prawdopodobnie tak”. Na podstawie tej wypowiedzi, potwierdzonej przez rzecznika prasowego sądu powstał artykuł p.t. „ Sędzia Sądu Okręgowego (lat 36) osądzi Leppera”, który ukazał się 26 kwietnia 2008 r. , jeszcze przed rozpoczęciem procesu. Dziennikarz nie podał bezpośrednio wypowiedzi M. Z. N. o rozprawie przy drzwiach zamkniętych, nie autoryzował też tekstu. Andrzej Lepper 6 maja 2008 r. jadąc na rozprawę dowiedział się o artykule od pracownika stacji benzynowej. I odczytał ten materiał jako przesądzenie z góry o wyniku procesu karnego.

Nie naruszono dóbr.

W I instancji Sąd Okręgowy 5 sierpnia 2010 r. oddalił powództwo Andrzeja Leppera i Stanisława Ł. uznając, że prawo do jawnej rozprawy przed sądem nie jest dobrem osobistym obywatela, lecz jego uprawnieniem procesowym. Ponadto stwierdził, że sędzia sądu okręgowego nie udzieliła wywiadu dziennikarzowi, więc nie musiała go autoryzować. Można oceniać poprawność zachowania sędzi jedynie w świetle odpowiedzialności zawodowej, co jednak nie wiąże się z naruszeniem godności i czci powodów. W apelacji złożonej przez Leppera i Stanisława Ł. domagali się zmiany wyroku. Adwokat Monika Kołodyńska-Couderq dowodziła, że prawo do jawnego procesu jest konstytucyjnym obowiązkiem władz publicznych. Natomiast „sędzia referent nie ma prawa przed rozprawą otwierać ust w sprawie oskarżenia i procesu przed jego rozpoczęciem”. Naruszyła tym samym zasady etyki urzędu sędziowskiego i ustawę Prawo o ustroju sądów powszechnych. Tylko prezes i wiceprezes mogą udzielać informacji prasie, a rozporządzenie prezesa sądu, o przekazaniu takich uprawnień innemu sędziemu, nie jest źródłem prawa. Obecny na rozprawie Andrzej Lepper potwierdził wcześniejsze oświadczenie: - Wyrok i proces przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim zostały ustalone przed rozpoznaniem sprawy – stwierdził. Przypomniał, że Sąd Apelacyjny w Łodzi uchylił w całości wyrok I instancji w sprawie seksafery, i rozstrzygnięcie jeszcze nie zapadło.

Oddalenie apelacji.

Sąd Apelacyjny w Warszawie 28 czerwca br. stwierdził, że Sąd Okręgowy nie popełnił błędów i oddalił apelację. - Wnioski Sądu Okręgowego są prawidłowe – wyjaśniała wyrok sędzia SA H. M. – Sąd trafnie przyjął, że pozwana sędzia nie naruszyła dóbr osobistych powodów, dlatego, że prawo do jawnego procesu nie stanowi dóbr osobistych, a jest tylko uprawnieniem procesowym. Sąd karny ma prawo wyłączyć jawność.

Co do wypowiedzi dla dziennikarza, to sędzia powtórzyła tylko informację rzecznika prasowego sądu. Taka wypowiedź stanowiła jedynie przypuszczenie, a nie stwierdzenie, że podjęła już decyzję. Nie była wiążąca. Sąd Apelacyjny potwierdził, że wypowiedź sędzi M.Z.N. nie była wywiadem, więc nie wymagała autoryzacji. Ponadto jej wydźwięk został przez dziennikarza zmieniony. - Sędzia nie powinna wypowiadać się publicznie – mówiła sędzia SA H. M. – Dlatego, że taka wypowiedź mogła uchybić godności urzędu. Jednak postępowanie dyscyplinarne wobec pozwanej nie zostało wszczęte.